[9] 30.11.2018
Dostaliśmy zaproszenie do Szczecina. Mówi płeć żeńska – jedziemy naszym klasycznym VW. Ja mówię – pojedziemy Cytroenem. Nowszy. Prawie nowy! Bezpieczniejszy. Taki francuski. Mało pije. Pozostało na moim.
Przejechaliśmy 70 km do Nowej Soli, z tradycyjną średnią prędkością 50 km/h. Tam wbiliśmy na S3, gdzie zjechałem na lewy, docisłem gaz i planowałem spuścić się w kwestii prędkości na tempomat, gdy wtem zapaliło się mnóstwo lampek na tablicy, moc struchlała, a komputer pokładowy wyrecytował mi czystą francuszczyzną coś w rodzaju: „że słi dein moteur à réparer kaput kaput kaput immédiatement sofort!
Hände hoch!
I generalnie
się przestało dać jechać, bo ja mu w gaz, a on gasł. To zjechaliśmy na Zieloną
Górę. Szybko tam na Booking – bo piąteczek, więc trup Cytroen, pożar Rzymu,
trzęsienie globu, kometa śmierci nie mają znaczenia, bo około 18 trzeba
odkorkować i zacząć baunsy. 💃🕺
Na szczęście się udało!
Zaraz za naszym lokum – trafiliśmy na taką reklamę.
Falubaziaki niosą jakąś nadzieję dla pozbawionej perspektyw i nadziei dyscypliny sportowej, jaką jest kolarstwo…🤣 🚴♂
P.S. Jak nie chcecie, żeby wam stawał nieoczekiwanie, to omijamy w samochodach Ford, Fiat i Fszystkie Francuskie. Bo VW i BMW to staje zawsze wtedy, gdy chcemy żeby stanął.
P.S. 2 Będziemy meldować ile kosztowały naprawy.