Mrówkoportacja

[8] 15.11.2018

Jadę. Spotify. Grubson. Ten most. Rondo. Stoję. Policja. Tak patrzę na tego mundurowego. Fajny. Myślę. Ciekawe jak wygląda jego dziewczyna.

B@dMan pisze: dzwoń.

Dzwonię. Mówi – lecimy na Majorkę po taniosze.
Pomysł nie jest zły.

Ale… przecież nie zostawię tu tych ludzi w Bad Bunzlauer, jesienią.
Gdy ich dusi depresja i średniość szczęścia. Rosnąca cena dizla.

A ja sam, z alkoholem. Na piaskach Majorki?
Kurwa, szczęśliwy?

Nie mój styl.

Czytaj dalej „Mrówkoportacja”

Wszyscy chcą pedałować

[7] 18.10.2018

Co drugi chyba kandydat na radnego, który ma mniej niż 70 lat – pisze w swojej odezwie do wyborców, że będzie budował ścieżki rowerowe. W kilku punktach w mieście zamontowano statywy do parkowania rowerów. Jeden, chyba najpiękniejszy, wraz z wiatą – stanął pod samym gmachem urzędu miasta. Miejsc, w tych różnych statywach na bicykle, jest pewnie w całym city z setka – a tylko raz, może dwa, widziałem zaparkowany w czymś takim jednoślad.
Ludzie w Bolesławcu rowerów DO KOMUNIKACJI prawie nie używają.
Można by zadać pytanie: dlaczego? I myślę, że odpowiedź jest prosta. Zilustrujmy to opowieścią deskorolkową.

Czytaj dalej „Wszyscy chcą pedałować”

Chciałbym pogadać z Jackiem

[6] 05.10.2018

Polski Riverside – 31 miejsce wśród najlepiej sprzedających się płyt brytyjskiego Top 40. Darski z Behemothem w 2014 dojechał do 58 miejsca, a Basia Trzetrzelewska w roku 1988 dobiła do pozycji 61.
Pomyślałem, że chciałbym pogadać o tym z Jackiem, który powędrował od nas w inne strony wszechświata, dnia 24 września 2017. W głowie mam jakby, tę rozmowę. Słyszę co mówi, jak żartujemy. Do czego nawiązujemy. Ja się mniej znałem – on doskonale znał branżę muzyczną.


Numer pewien dobry. Chodziła mi po głowie taka stara nuta, którą usłyszałem, raz wieczorem, w radiu RMF. Ale męczyła mnie dłuuugo i namiętnie. Chyba ze 3 lata. Przeczuwałem, że to późne lata 70-te. Pamiętałem melodię i jakieś okruchy tekstu, które wpisywałem nawet w wyszukiwarki, przeglądałem listy przebojów. Nic. Bez efektów.

Któregoś wieczoru wróciłem dobrze zrobiony i znów miałem napad na te nutę. W windzie. Na klatce. Była jakaś 1:30.
Widzę w smarkfonie – Jacek online.
Piszę – słuchaj jest temat. Jest taki kawałek, ale tylko potrafię go zanucić, no trochę zaśpiewam… 🙂
Dawaj na Skype! – odpisuje.
Włączyłem się.
I tak cicho i wyraźnie mu zaśpiewałem co zapamiętałem…
Rozłączyłem się. Chyłkiem wbiłem w posłanie, by nie budzić domowników.
Za chwilę, ding-dong. Mesydż od Jacka:
Paul McCartney – Monkberry Moon Delight.
To było to.


Trzymaj się tam Brachu!
Myślę czasem, że spotkamy się wcześniej, niż później

Czas sączenia

[5] 02.10.2018

Jeszcze wrzesień się dobrze nie skończył, a skrobanie szyb z porannego szronu, zdarzyło się już kilka razy.
Parę dni spokoju, trochę wyjazdów różnych. Mniej logowań. Więcej myśli. W pracy wyciszyliśmy burze. Szefowa przestała opierdalać i ładnie wygląda. W sumie jak opierdala, to też ładnie wygląda. Jak przychodzi na wysokim obcasie i opierdala, to nawet czasem myśl przemyka, że chciałoby się kaganiec i parę razy smyczą dostać.
To taka strategia zamieniania w wyobraźni, każdego gówna w złoto – zachowajcie tylko dla siebie. 🤣 Jak napisał mistrz Lewandowski na butelce pewnego napoju – ograniczenia macie tylko w głowach.

Czytaj dalej „Czas sączenia”

Lepsze czasy już były

[4] 10.09.2018

Strasznie dużo, ostatnio w mediach, o ACTA2. Chodzi o cenzurę internetu, bo artyści tracą i takie tam, że internauci gwałcą prawa autorskie, i w ten deseń. W radiu gadali, jak jechałem rano do roboty.
Warto zauważyć, że zaczął się rok szkolny. W hrabstwie zablokowano, w dwóch miejscach, krajową drogę nr 94, co zaowocowało korkami… o każdej porze. O siódmej rano były korki i o dwudziestej były korki. Do pełni krajobrazu dokładają się mistrzowie kierownicy, którzy prawdopodobnie działają w ramach zmowy, ruskiego spisku, lub jakichś apek typu: Mistrz Najpóźniejszego Startu Ze Świateł Na Zielonym.

Czytaj dalej „Lepsze czasy już były”

Zderzenia z medycyną

[3] 06-07.09.18

[6 września] Ramię boli mnie już długo więc, po kilkumiesięcznej kuracji przeciwzapalnej winem, piwem i wódką – zmuszony zostałem do kontaktu ze służbą zdrowia.

Tzn. po raz drugi już. Po raz pierwszy musiałem ze względu na pracę. Pech mój polega na tym, że po bezrobociu, mniej lub bardziej wypoczynkowym, jakieś licho mnie podkusiło, żeby złapać dwie roboty na raz.
Wpadły parę lat temu w jednym terminie.

Oznacza to, że… prawie jednocześnie, muszę zrobić 2 x badanie medycyny pracy. Jedno bardziej intelektualne, co oznacza w praktyce… – oczy, drugie tak fifty-fifty, ale praca na wysokościach itp…

Czytaj dalej „Zderzenia z medycyną”

Zwykły dzień

[2] 02.09.2018

[Drugi września] Nocą, z soboty na niedzielę, nie było jakichś, godnych wspomnienia baunsów, ledwie może doskoczyło do promila, więc szkoda nawet klawiatury, żeby wspominać. Skoro w sobotę spałem do południa, głupio byłoby robić w tej sprawie jakiś przełom w niedzielę. Także tradycji stało się zadość. Po zalogowaniu – kilka zgubionych i znalezionych kotów, kilka Iphonów. Południe, jak co noc, w niedzielę.
Aleksandra przysłała stylową fotkę z Gdyni. Z jakimś typami. Nie do końca wiadomo jak to rozczytać: „pamiętam”, czy „pamiętaj, że z nimi też mogę”.


Wczoraj witaliśmy się z jesienią, więc naczochrałem pierwszy raz od czerwca długie sztany. Do wieczora było chyba 27 stopni.

[Trzeci września]. Pierwszy poniedziałek po wakacjach. Na rano do roboty. O której bym się nie kładł – jak muszę wstać przed siódmą, to padają zawsze dwie frazy: „o kurwa”, albo „ja pierdolę”.
Sorry. Nic z tym nie mogę zrobić. Nie chodzi o to, że muszę spać do południa – ale naturalnie budzę się około 9 i potem mogę pruć do pierwszej w nocy. Jak się na budzik zerwę o 6 – to potem śpię cały dzień. Taki cykl mam – czyli okres.

Jesień nie przyszła. Mocno ciepło. Coś nie tak z prognozami. Ale prognozy są tylko prognozami. Więc z założenia może być coś – nie tak.

Z ważniejszych wydarzeń w hrabstwie: bus zderzył się w Kruszynie z motocyklem, a wieczorem motocykl zderzył się, koło Brzeźnika, z rowerem. W sumie – wypadki, jak wypadki, ale w pierwszym, jak się okazało, motocyklowiec miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, a busiarz był ścigany sądownie, w drugim… rowerzystka była pijana, a ziomek na moto nie miał uprawnień.

Tak się zdarza ludziom. A ty możesz grać w lotka, albo zdrapki i gówno naskreślasz, a z drapania tylko wióry.

Tryb „jesień” – włączony

[1] 01.09.2018

Pierwszego września spałem do południa, gdyż nic nie musiałem, a telefon został w zupełnie innym miejscu. Siedzieliśmy z Reschke do drugiej w nocy i on mi opowiadał o swojej egzotycznej podróży do dalekiego kraju, zwanego, z jakichś przyczyn Państwem Środka, mimo, że na mapie jest na prawo. Dużo byłoby pisać, więc podsumuję krótko, tak jak on to zrobił: gdybym cię nienawidził, to sprezentowałbym ci bilet w tamto miejsce.

Rano, w lodówce, znalazłem mineralną, L-Karnitynę, mus bananowy i jedno piwo. Uzupełniłem niedobory tego, czego domagał się organizm. Sprawdziłem telefon. Były 4 nieodebrane i 5 smsów. Reschke przysłał dowcip sytuacyjny: reklama Audi „Przewaga dzięki technice – mogła też być sloganem Wehrmachtu w 1939. Hyhyhy”.

Czytaj dalej „Tryb „jesień” – włączony”

The Bad Pamiętnik – start

[0] 28.08.2018

Czasy są takie, że każdy chce napisać książkę, ale nikt nie chce książek czytać. Dlatego, od 1. września będziemy tu pisać książkę. Będziemy się starać pisać jakiś post opisujący życie Bunzla i hrabstwa codziennie, a jeśli nie codziennie, to przynajmniej kilka razy w tygodniu. Powinno nam to dać 300-365 wpisów z życia miasta w ciągu roku, co mamy nadzieję przełoży się na jakieś 120-150 stron w druku – bo mamy szczerą nadzieję tę książkę wydać w postaci drukowanej (sponsor jest). Zgodnie z duchem czasów – za zgodą komentatorów, dołożymy tam również najlepsze komentarze spod publikowanych wpisów – więc niech każdy czuje się zaproszony! Zastanawiamy się, jaki tytuł powinna mieć ta książka…

3 opowiastki z hrabstwa

1) Godziny szczytu Staroszkolna. Od strony Gałczyńskiego toczy się nauka jazdy. Skręca w kierunku centrum i zaraz za skrzyżowaniem, zaczyna trening parkowania w lewo. Od strony miasta jedzie jedno auto za drugim – a uwierzcie, z tyłu – za moim autem zrobił się korek na jakieś 8 pojazdów. Tak sobie staliśmy z półtorej minuty. Tak – wiem. Gdzieś się trzeba nauczyć jeździć. Ale parkować – można się uczyć na placu.

2) DK 94 w kierunku na Zgorzelec. Zakręt i „Bliska” przed Brzeźnikiem. W lewo na Mierzwin. Jadę 80 km/h (jest tam nawet ograniczenie do 70. Dla Golfiacza kombi to wyraźnie za mało. Wyprzedza na tym zakręcie, skrzyżowaniu i po białych pasach tam namalowanych. Następnie tuż za kolejnym skrzyżowaniem w lewo, na Zabłocie/Nowy Jork – wyprzedza następne auto. I… dojeżdżamy do Brzeźnika – i ten pajac, zaraz za tablicą, 200 metrów od radaru zwalnia… nie, nie do 50, ale kurwa do 35.
I tak się wleczemy, aż za kościół. Taki kozak.

3) Hit w przenośni i dosłownie. Opowieść ziomka, który to obserwował od strony Ceramiki. Rondo przy Kościuszki. Kolesina – no, a jakże – Golfiaczem. W kierunku Kruszyna. Postanawia być bardzo gwałtownie uprzejma i i daje hebla w deskę, przed jakimś Sebkiem, co popieprzał po chodniku na rowerze w podartych gaciach i z rozbitym pyskiem. Była bardzo czujna – bo Sebek był jakieś 5 metrów od przejścia. Wali jej po tym hamowaniu w tył Volvo, a w Volvo – dostawczak. Sebek zmywa się rowerem w kierunku północnym – nie mówiąc nikomu ani dzięki, ani spierdalać.
Za chwilę goni od strony miasta jakiś zdyszany typas.

Okazało się, że ten Sebek mu ukradł rower 🙂