Dramaty zdalnego nauczania

[21] 27.10.20

Późno pracę skończyłem. Mogę pospać. Ale mam Weltschmerz. Klasyczny. Ale nie!
Mnie nosi. A w klasyku jest melancholia, smutek, wyhamowanie. Więc to nie to. Prawdopodobnie zwykły obłęd. Więc spoko. Nie ma się czym przejmować.
Chciałem już wyjść, omówić z Adamem, temat sportowej fury do kupienia, ale dryń.
Dzwoni Aga.


-Słucham, Najdroższa?!
Aga ma coś takiego w sobie, że zawsze do niej pragnę się zwracać „Agnieszko”.
Gdy tylko do niej powiem „Agnieszko” – ona mi mówi: NIGDY do mnie nie mów „Agnieszko”.
Podobno ma jakieś rany emocjonalne ze szkoły. Że wychowawczyni, or smth. Więc się jej nie stawiam, bo ma tak wiele zrozumienia dla zagadnień, które są prostymi potrzebami mężczyzny, że po prostu nie warto.

-Mój syn, zamieścił na kanale lekcji zdalnych film porno. Wychowawczyni dzwoniła. Afera jest.
Zmęczony jestem. Analizuję sytuację.
-To może dam Ci jego login i hasło.
-OK, będzie najprościej.
Loguje się. Ogarniam kontekst. Kontekstu nie było żadnego. Po prostu wrzucił na lekcję klip, jak szczupła A się pochyla nad umięśnionym B, potem następują różne interakcje i wynikowo C. W płynie.

Żadna rewelacja, pomijając to, że to piąta klasa.

Kilkanaście kliknięć, zablokowań i skasowań – daje wymierny efekt.

-Zrobiłem. Nie ma już śladu po Twoim pierworodnym. Usunięty!
Jesteś boski! Do czwartku chodzę na czarno, ale piątek będzie jaki zechcesz!
-Dociągnij już ten piątek na czarno, ściągnę z Ciebie wieczorem.
Wypierzesz sobie wszystko w sobotę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.