Mówią: ceny rosną.

[28] 03.03.21

Wszyscy gadajo, że drożeje, więc pomyśleliśmy, że warto wrzucać ceny – żebyśmy mieli za pół roku, rok, a szczegółnie przed wyborami – porównanie. Po kilka rzeczy będzie pod tagiem, co jakiś czas. W komentarzach też wrzucajcie – będziemy mieli przegląd.
*Twaróg chudy, 250 g – 2,89 zł
*Jogurt naturalny, 180 g – 1,19 zł
* Hoop Cola 2L – 4,79 zł (dla porównania Cole globalne – około 8 zł)
* Napój vit/magnez Oshee, puszka 0,5 L – 3,49 zł
* Wino macedońskie Riesling 1L – 18,99 zł

Sklep z nazwą małego prehistorycznego gada w nazwie.
P.S. Nie prychajcie, że koszyk skromny – ale ja się tak żywię! 🤣
(śniad.->II śniad.->obiad->podwieczorek->kolacja)

A teraz w bonusie, jednoaktówka z mojego pobytu.

Osoby: młoda dama, stara dama, publiczność, kasjerka.

Młoda dama: popyla po sklepie, zakupując z twarzą gołą.
Stara dama: -Panią to maseczka nie obowiązuje, ma pani jakieś prawa szczególne, żeby ludzi zarażać?
Młoda dama: -Tak, proszę pani, mogę chodzić bez maseczki, jestem po operacji.
Stara dama: -Tak? A jakieś zaświadczenie pani ma na to, że tak pani sobie chodzi i zaraża?
Młoda dama: -Jestem po operacji i mogę tak chodzić, nie będę nic pani pokazywać!
Stara dama: -Jeszcze tylko nam brakuje, żeby nas pozarażała bakteriami z operacji!

Publiczność. Milczy.
Świadek – śmieje się w duchu do rozpuku.
Kasjerka – coś burczy pod nosem.

Kurtyna. Opada kaszląc.

Widmo trzeciej fali

[27] 26.02.2021

W 😰 przerażających czasach „trzeciej fali” lubię przypomnieć sobie traumy fali pierwszej. Te rękawiczki lateksowe, zakaz dotykania twarzy i błogosławiony dar nieczynnych parkometrów przy pl. Piłsudskiego – bo przecież ktoś zakażony mógł dotknąć, potem zdrowy dotknął i mur beton, za (tu sprawa nie do końca była jasna, czy 3 dni, czy dwa tygodnie) – respirator, zwłóknienie płuc i cmentarz.
Wtedy, wspomnijmy, zakażało się w Polandii – 12 osób na dobę.
Dzisiaj się zakaża 12 tysięcy.

Czytaj dalej „Widmo trzeciej fali”

Krótkochory w pandemii

[26] 05.01.2021

Śnieg spadł. Chyba przedwczoraj. Dosypał i… się trzyma. Ubiegłej zimy śnieg trwał w naszym powiecie około 90 minut. Tego się nie mógł nikt spodziewać!
Poza tym autobusem, który się wypieprzył na bok między Wartą, a Iwinami – wypadków nie było wcale tak wiele. Brawo! Jednak umiecie jeździć zimo!
Inny szok, bo jutro wolne, święto Czech Króli – a pod marketami… 2-3 auta.
„Coś się z narodem dzieje, niedobrego” – jak śpiewał klasyk kabaretu.
Od strony technicznej, mamy długi weekend i wpierdalanie z piciem powinno ciągnąć do niedzieli, szczególnie, że ferie są. Lekko wymuszone, ale jednak.
A tu – nie dość, że nikt już nie wynosi z marketów skrzyń z małmazją, to jeszcze bagiety przedmuchały dziś rano 250 obywateli hrabstwa Bunzlau i… WSZYSCY BYLI TRZEŹWI!

Coś się z narodem dzieje. Na bank.

Czytaj dalej „Krótkochory w pandemii”

Koniec strasznoroku

[25] 31.12.20 w południe.

Według założeń Przenajświętszej Władzy Patriotycznej – mamy obecnie szczyt ścisłej Kwarantanny Narodowej. Na mieście jest taki „Pekin”, jakiego dawno nie oglądałem. Wszedłem, po g 10-tej, kolejno do trzech marketów, w których są wszyscy – starzy, średni i młodzi. Po 50-100 ludzi. Przy kasach – sprzedają z zamrażarek, zmrożoną wódę i… zamrożony chleb! Na parkingach – nie ma gdzie stanąć. Korki na każdym skrzyżowaniu. Uważajcie na tych nowych schodach koło szpitala – co się po nich idzie, od Jeleniogórskiej do punktu mazania na kolanowirusa, bo są tak śliskie, że mało się tam nie wyjebałem w górskich butach na Vibramie. A jak już jesteśmy blisko szpitala…, to jeszcze tak mi przyszło do głowy, że chciałbym powiedzieć słowo tym artystom, co to malowali malowidła dziękczynne dla medyków. Te z aniołami i sercami – następnym razem, wstrzymajcie się z malowaniem przynajmniej do końca roku, bo to, co się wyrabia na pewnych odcinkach opieki zdrowotnej obecnie, to powinno skłonić pewnych ludzi, do zadania sobie pytań, czy aby na pewno pracują tam gdzie powinni.

Jaja

[24] 17.12.20

Różne osoby się zdarzają, jak się jeździ po okręgu – rok do roku, miesiąc po miesiącu, tydzień po tygodniu – bo taka rola człeka, który zajął się w życiu ogólnie pojętym serwisowaniem infrastruktury informatycznej.
Przyjeżdzam więc dziś, do instytucji pewnej, a tam pani Małgorzata, chyba jakaś ober-recepcjonistka, mnie wita – jak zwykle, słowem prostym i na „ty”, co szanuję, bo ja nie panicz, mościpan jakiś, a człowiek roboty – binarnej w prawdzie, ale prostej.
Bo cyfry są proste. Wystarczyło uważać na matmie.
Do 5 klasy. Do doktoratu już później – jak na zjeżdżalni w aquaparku.
Gdy wychodziłem z tej szacownej instytucji, w towarzystwie pani dyrektor, zdezynfekowałem, jak zwykle, ręce i powiedziałem głośno, że lubię, bo dzięki temu, przynajmniej, mogę, w tygodniu, powąchać spirytusu. A pani dyrektor, która nie zdezynfekowała, poczuła się coś powiedzieć i rzekła, że ona nie musi, bo coś tam.
A pani Małgorzata na to:
-Teraz będzie się mógł higienicznie i bez stresu po jajach podrapać!

Nagli mistrzowie

[23] 02.12.20

Wczoraj jadę sobie spoko, radyjka słucham, Zetki, a tam wywiad z jakimś panem lekarzem z bolesławieckiego szpitala i okazuje się nagle, że nasz szpital, głęboko przez lokalesów pogardzany, bo jak coś, nie daj Bóg, komuś – to każdy wybierał Zgorzelec, Lubań, czy Lwówek- i nagle w 2020, w popołudniowym wydaniu wiadomości, na cały kraj ogłaszają, że szpital w BC to jest ekstraklasa lecznictwa koronawirusowego i reszta szpitali polskich, to może się, co najwyżej z dystansu przywitać, bo podejścia nie ma żadnego. Takie to czasy dziwne nastały.

Piekło. Tutejsze.

[22] 10.11.2020

Synu, co by powiedział twój ojciec?

Parę rozmów dzisiaj się odbyło na temat opublikowanej na „Bolcu” odezwy działaczy „opozycji antykomunistycznej” w Bolesławcu i odpowiedzi „Strajku Kobiet” na „Istotnych”.

Chciałem coś napisać o tych wydarzeniach z użyciem tonu spiżowego i słów silnych, jak młoty Thora, ale po wypiciu dwóch piw, które są dumą browaru Sierpc, ciśnienie mi spadło i zaraz wchodzę na YT tropić jakieś pokręcone nuty.
Niemniej, parę słów napiszę – skoro już się uruchomiłem i otworzyłem wątek.

22 października wstałem o 6 rano i usłyszałem w radiu ZET, że TK, będzie, tego dnia, procedował temat aborcji eugenicznej. Biorąc pod uwagę burdel związany z kolanowirusem po prostu uznałem, że to jest jakiś – albo obłęd, albo kompletnie nieodpowiedzialna i szalona próba odwrócenia uwagi od kryzysu pandemicznego, albo czystej wody prowokacja kogoś – kto los Polaków ma w głębokim poważaniu i rozgrywa coś, o czym my nie mamy bladego pojęcia.

Czytaj dalej „Piekło. Tutejsze.”

Dramaty zdalnego nauczania

[21] 27.10.20

Późno pracę skończyłem. Mogę pospać. Ale mam Weltschmerz. Klasyczny. Ale nie!
Mnie nosi. A w klasyku jest melancholia, smutek, wyhamowanie. Więc to nie to. Prawdopodobnie zwykły obłęd. Więc spoko. Nie ma się czym przejmować.
Chciałem już wyjść, omówić z Adamem, temat sportowej fury do kupienia, ale dryń.
Dzwoni Aga.

Czytaj dalej „Dramaty zdalnego nauczania”

Druga faza – eskalacja.

[20] 27.10.2020

20 marca 2020. 70 przypadków COVID w całej Polsce – łącznie. Zamknięte granice, zamknięte szkoły, zamknięte wszystko. Na ulicach pusto. Strażacy i policja jeżdżą po wsiach i osiedlach i mówią magafonami, że jak wyjdziesz na ulicę to umrzesz.
Oddziały dezynfekcyjne zalewają kraj spirytusem skażonym.
26 października 2020. Pół roku później. 12 tysięcy przypadków COVID w całej Polsce – dziennie. Rząd usiłuje po raz drugi zatrzymać kraj – na razie częściowo.
Na ulicach wielotysięczne demonstracje wkurwionych rolników, kobiet i wszystkich tych, którzy mają już dość.
Ci, którzy nie mają jeszcze dość – załatwiają swoje sprawy, jak gdyby nigdy nic.

Fot. Paweł G.

Wejście w drugą fazę.

 [19] 03.10.2020

Chyba w środę, słucham w radiu newsa: – jak to banki zmagają się z kryzysem, bo COVID, zamrożenie gospodarki, obniżenie stóp procentowych potężnie uszczupliło dochody tych instytucji, no i w ogóle ledwie zipią.

Wczoraj. Dryń, dryń dzwoni 71. Ktoś z Wro. Odebrałem, bo pomyślałem, że może to moja ex znudziła się swoim 195 centymetrowym, młodym, dynamicznym biznesmenem. Ale to pani z banku. Tu podkręślę, że nie z jakichś chwilówek, tylko z legitnego, dużego banku.

Bardzo miły, taki kojący, głos miała, więc postanowiłem ją wykorzystać emocjonalnie na maxa i ciągnąć tę rozmowę ile się da. Oczywiście wymagało to stawiania oporu, aby ona go przełamywała, więc stwierdziłem, że „nie, potrzebuję kredytu gotówkowego”, ale skoro już się utrudziła, aby gdzieś tam wyłuskać moją nic nie znaczacą osobę z czeluści bazy danych, to niech mi zasymuluje, taką solidną, męską pożyczkę. 10 tysięcy złotych na dwa lata! Yolo!

Czytaj dalej „Wejście w drugą fazę.”