[14] 16.03.2020
Z ciekawostek dnia mijającego.
-Kolejki do aptek. Ludzie stoją w eleganckich odstępach.
-Dziewczyna w maseczce szła po Karolu Miarce (pierwsza taka osoba, którą widziałem), ale jej koleżanka bez. YOLO.
-Przed bramą jednostki wystawili takie bloki-zapory, do których chyba będą sypać piasek.
– Ruch na ulicach mniejszy, choć już nie tak mały jak w zeszły czwartek, czy piątek.
– Z firm się powyprowadzało sporo ludzi, robiliśmy dzisiaj przekierowania z firmowych na komórki, tunele VPN do routerów, żeby mogli na zdalnych pulpitach i bazach robić i takie tam.
Od tego słuchania, czytania i pisania o wirusach zacząłem już odnajdować u siebie objawy obturacji płuc, a także bóle głowy i – nie wiedzieć czemu, świąd krocza. Przemyłem na wszelki wypadek, po raz 78, dłonie, po łokcie odkażaczem wyprodukowanym przez tajne laboratorium ze Zbylutowa. Nie wiem na ile on potrafi ładować w koronę, ale wierzę, że nieźle – bo pod koronę ładuje potężnie. Sprawdzono.
– W małych sklepach jest wszystko co zawsze. W jednym z nich spotkałem Annę, w której się kochałem onegdaj, ale akurat wygenerowałem jakieś zamieszanie z torbą zakupową, a poza tym akurat przeżywałem wspomniany wyżej atak hipochondrii i nie zdążyłem nic z wdziękiem przybajerzyć. Anna powiedziała coś o „miłości w czasach zarazy”.
Piękna ta Anna. W czasach zarazy nawet bardziej niż zwykle.