Wesele w oparach amoniaku

panegirykiem oznajmującym niezwykłe pochodzenie pana młodego, który ponoć miałby być prawnukiem Józefa Kruka, majordomusa bajecznie bogatego hrabiego Milewskiego herbu Korwin[1] i towarzyszył mu u schyłku życia na wyspie Świętej Katarzyny u wybrzeży Chorwacji.

Niezwykłość tego przekazu w skojarzeniu z oryginalnym zachowaniem się nowożeńców i pierwszego drużby, zdetonowała eksplozję domysłów. – Dominującym było to, że oto Alicja uczuciowo związana z Jackiem, została przymuszona do małżeństwa z Januszem dla majątku.

– Trudno było by bowiem wyobrazić sobie, że majordomus służący Milewskiemu aż po jego zgon, nie został sowicie wynagrodzony, a może przysporzył sobie jakieś dzieło: Malczewskiego, Pissarra, Moneta, Gierymskiego, czy innych – co przecież przekładało by się, współcześnie, na grube miliony!

Tak więc spadkobiercami, według tego szybko uwiarygadniającego się mitu, mieliby być syn majordomusa i zarazem ojciec Janusza, czyli koniec końców chodzące zaprzeczenie męskiej urody – pan młody.

Gdyby ciotka pana młodego dostrzegła, reakcję wywołaną przez jej rewelacje w rodzinie i przyjaciołach panny młodej, to może przewidziałaby, że mogą odczuwać paplaninę jako pohańbienie i dalsze gadanie, może doprowadzić do katastrofy, niczym w mitologii greckiej[2] – zrodzić boginie zemsty.

Niestety widziała tylko wujów, właściwie wuja Ignaca, który wobec tylu osób dotkliwie sponiewierał kunszt w jej uczesaniu, porównując ze stogiem kok, który był efektowny – chciała mu więc mocno pograć na nerwach.

Siedzący obok mnie Marian, dotychczas pochłonięty zajadaniem się frykasami, jakie co raz, po raz docierały na stoły, nie stroniący od toastów, które wznosił bez składu i ładu głównie sławiąc niezapomniane wdzięki Suzany – nic nie uronił z tego, co działo się w głównym nurcie uroczystości, gdyż zaniepokojony obrzucił mnie swym błękitnym spojrzeniem, łagodzącym surowość pobrużdżonego oblicza i wymamrotał, jakby mimochodem, że udział w tym weselu może wkrótce stać się zagrożeniem dla zdrowia i życia, dorównującym amoniakalnej chmurze.

Kilku kelnerów roznosiło kolejną z gorących przystawek, którą zidentyfikowałem z ozdobnej karty menu, jako Węgierskie lecso faktycznie porównywalne z daniem głównym, zważając na bogactwo składników: siekane cebulki, słoninka, kiełbasa i baranina w kosteczkę, czosnek, paski zielonej papryki, pomidory bez skórki – wszystko związane ryżem i ozdobione czerwoną papryką podane z białą pokrojoną bułką paryską.

Cisza, jaka zapanowała na sali, gdyż i orkiestra i soliści, chórek,  a nade wszystko goście sycili się aromatami i widokiem tego wspaniałego dania i z trudem panowali nad huraganem apetytu – cisza ta została z premedytacją pogwałcona przez tokującą ciotkę, która wykrzyczała, że prawo pierwszej nocy nie należało do pana młodego, a zostało po zbójecku zawłaszczone przez jego drużbę Jacka, podczas gdy sam pan młody w pijanym widzie kawalerskiej nocy: zbłąkany, wytarzany, ubabrany niczym knur z powodu zaburzeń równowagi szturmował jakiś wiejski kredens w wiejskiej chałupie na rozstajach dróg, w którym usiłował znaleźć pannę młodą. Drużba Jacek siedział peryferyjnie, pośród młodych. Wyróżniał się wśród gości – właściwie wszystkim: Atutem niezwykle męskiej urody, elegancją, etc. także nadmiernym akurat upojeniem alkoholowym. Dla mnie alkoholizm to dyskwalifikacja, ale nie mogłem wiedzieć, czy to stała przypadłość. Argumenty, że chwilowa: miłosne perypetie przemawiały na jego korzyść. Gość o szlachetnych rysach, sylwetce jak z greckiej rzeźby, o


[1] W latach 1899-1926 właściciel Wyspy Świętej Katarzyny na Morzu Adriatyckim, gdzie w pałacu, zbudowanym przez Teodora Talowskiego[4], Milewski zgromadził bezcenne dziś dzieła wybitnych impresjonistów francuskich i polskich, którym sprawował mecenat.

[2] W micie, gdy Kronos zdetronizował Uranosa zrodziły się trzy straszne boginie zemsty, Erynie o włosach wężowych..   

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.