Wesele w oparach amoniaku



manewry, pomimo że szalał, miotając przeciwnikami już będącymi w zwarciu. Wuj Ignac, aby powrócić do bojowej aktywności zdołał zmienić pozycję odwróconego żółwia, niezdarnie gmerającego kończynami pośród stosu potłuczonej zastawy, bryi z potraw, etc. – powstawał z „czworaka” pośród jazgotu przesuwanych niedźwiedzią siłą stołów na ceramicznej stłuczce po wykaflowanej posadzce.

I mieli go: jeden z przodu, drugi z tyłu. – Był trudnym przeciwnikiem, bo w pijanym transie miał niekonwencjonalną postawę walki: tumanił przeciwników zwodami jak w tureckim tańcu Zeybek[1], a momentami przypominał boksera Prince Naseem Hamed’a[2] A w tym momencie sprzyjało mu szczęście, widząc wyprowadzającego cios napastnika z przodu, chwycił leżącą w na pobliskim stole deskę – sporą deskę do krojenia pieczywa i zamachem tenisisty: „forhendem” z prawej ręki[3] skosił czerep wuja Bonifacego zakradającego się od tyłu krawędzią dechy, a następnie przywalił Pankracemu prowadząc cios od szyi, brody, szczęki przez ucho – cios jeszcze straszliwszy w skutkach. Obaj padli, jak upuszczone kukły: Bonifacy obficie krwawiąc, a Pankracy prężył się, to do wyprostu na wznak, to zwijając się w kabłąk z trwającym sekundy zwierzęcym kwikiem w rytmie balansu zegarowego.

Nie potrafię ustalić, jak wydostaliśmy się na zewnątrz. Chłód i rześkość rozgwieżdżonego wieczoru powoli studziły gorączkę adrenaliny, jaką generuje organizm człowieka mierzącego się z zagrożeniem życia. To samo odczuwał zapewne i Marian, który wciąż nie mógł odpalić papierosa, usiłując wywikłać w roztrzęsieniu coraz to nowe zapałki zbyt wielkimi paluchami. Przydał by ci się naparstek powiedziałem głupio, zrazu wiedząc że naparstek, to nie wiele ma wspólnego z zapałkami, Marian tyle wiedział o naparstku, że z rozjarzonym papierosem w zębach przyjrzał mi się uważnie i ze zdziwieniem. Ma pan rozkrwawione czoło panie kierowniku i chyba sporego guza – czym pan oberwał i pewnie mocno, gdy tak pan bredzi o tym naparstku?!

Zaniepokojony przeczesałem nerwowo włosy na głowie przesuwając rozwartymi palcami od czoła do karku krągłości czaszki w poszukiwaniu asymetrii i musiałem przyznać Marianowi rację: guz na prawej skroni dał o sobie znać teraz dopiero skradającym się bólem i lepkością krwi. Co tam guz i krew myślałem – najbardziej martwiło mnie gadanie o naparstku: zbyt długo mieszkaliśmy z żoną w służbówce na terenie szpitala dla nerwowo chorych, aby lekceważyć symptom takiego rozchwiania precyzji pojęciowej.

Nic panu nie będzie, do wesela się wygoi pocieszył mnie Marian, dostrzegając moje zatrwożenie. – Do jakiego wesela, czyjego wesela: moje było kiedyś, a to jest pobojowiskiem, potrzebującym sanitariuszy i być może grabarzy – wyrwało mi się krzykiem o wiele za głośno, niżbym sobie tego życzył. Rozejrzeliśmy się dookoła, aby sprawdzić tą może zbyt śmiałą hipotezę. Pierwsze, co dostrzegłem, to długi cień a potem postać, zmierzającą w naszym kierunku, jak się okazało Zenka „Nimfy”. – Już po wszystkim powiedział i milczał, próbowałem to zrozumieć i rozglądałem się i nawet nie wystarczyło mi na to kręcenie głową – dokonałem pełnego obrotu całym sobą, podziwiając bezchmurne, bezkresne, granatowo-błękitne rozgwieżdżone niebo i przejrzyste otoczenie po horyzont, także bezchmurne, a Marian, jak w jakiejś choreografii robił to samo. Już po wszystkim!  -Wrzasnęliśmy w jednej chwili, a potem bez koordynacji, podskakując i pohukując: Ju – hu uuu… Nie ma żadnej chmury, nie ma, nie ma! Już po wszystkim!

[Zart]


[1] Turecki taniec męskości i siły

[2] Naseem Salom Ali Hamed (ur. 12 lutego 1974 w Sheffield) – angielski bokser, były wielokrotny mistrz świata kategorii piórkowej.

[3] Forhend (od ang. forehand, dłoń [ręki]) – w tenisie ziemnym,  uderzenie z prawej strony wewnętrzną stroną rakiety  trzymanej w prawej ręce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.